ABC
   
  Góry... Wolność, Pasja, Realizacja ____________________________ Strona w przebudowie
  Trzy Korony
 

Trzy Korony
(4 październik)


Pieniny otulone są od południa i wschodu Dunajcem, od zachodu – jeziorem Czorsztyńskim, zaś północną granicę tworzy (umownie) DW pomiędzy Czorsztynem a Krościenkiem nad Dunajcem, z którego to startowaliśmy na najwyższy szczyt Pienin – Trzy Korony.



Spontaniczny wyjazd w Pieniny zaskoczył nas samych i chociaż to niewielkie pasmo górskie było na liście naszych podbojów, to nie planowaliśmy pojawienia się tutaj z początkiem października. Do Krościenka przybyliśmy naprawdę późno, bo ok. godz. 14 i tradycyjnie wchodzenie na górę rozpoczęliśmy wówczas, kiedy wszyscy schodzili już w dół. 

Stosunkowo szybko, bo zaledwie po ok. 20min. byliśmy już na wejściu do PPN.



Jednocześnie rozpoczęliśmy naszą tradycyjną walkę z przyrodą. Tym razem oprócz deszczu, uciekaliśmy przed mgłą. 





Ponieważ wiatr, deszcz i mgła to czynniki działające stymulująco na szybsze poruszanie się w terenie góskim, to pod szczytem bylismy po ok. godzinie. 



Tutaj też dołączyło do nas małżeństwo sypatycznych Słowaków, których w większości zupełnie nie rozumieliśmy i na nic nam przyszła nauka angielskiego Chwilę później pokonywaliśmy już ostatni odcinek wiodący przez rampę.



Na szczycie spędziliśmy naprawdę sporo czasu czekając na chociaż chwilowe rozpogodzenie.







Niestety piękna pogoda nie trwała zbyt długo i zaledwie kilka minut później zaczęła tworzyć się coraz większa mgła.



Ponieważ godzina była wczesna, to wybraliśmy wariant zejścia niebieskim szlakiem przez Sokolicę, zachodząc po drodze na Zamek Pieniny. Dzisiaj niestety pozostała z niego już tylko resztka fundamentów, chociaż zamek funkcjonwał do 1949 roku. Wprawdzie nie udało się go odbudować, ani odtworzyć poszczególnych części poza... grotą św. Kingi.



Mgła robiła się już na tyle gęsta, że dalsze robienie zdjęć stawało się niemożliwe. Wkrótce później równie trudnym stało się poruszanie w terenie. Mimo wczesnej godziny zapanowała totalna ciemność, zaś widoczność osiągała 2-3 metry. W drodze na Sokolice nie spotkaliśmy już nikogo poza licznymi salamandrami.



W tradycyjnie już trudnych i niesprzyjających warunkach, w których większość osób nie wypuściłaby się w góry, przeszliśmy Perć i jakieś 20min. od Sokolicy - na stosunkowo łatwym już podejściu, postanowiliśmy zawrócić i zejść do Krościenka. Poruszanie się po omacku, robiąc niepewnie każdy krok - widoczność spadła do 1 metra! Wchodzenie na cokolwiek nie miało już sensu. 

Droga powrotna w tej mgle zajęła nam 4h !!! 
 

**********************************************
Zainteresował Cię nasz wyjazd? 
Chcesz zabrać się z nami na następny? 
Napisz:
http://mafadi.pl.tl/Kontakt.htm 



 
  Dzisiaj stronę odwiedziło już 2 odwiedzający (5 wejścia) tutaj!  
 
DEF
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja