Menu |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Orla Perć
Granaty - Kozi Wierch - Zawrat - Świnica
(08-10 sierpień 2014)
Po niespełna dwóch tygodniach powróciliśmy do Zakopanego, aby uczciwie dokończyć Orlą Perć i tym samym zamknąć w ramach naszego projektu część Tatr Środkowych. Pojawimy się tutaj dopiero w okresie zimowym, kiedy te same i stosunkowo łatwe szlaki nabiorą zupełnie innego charakteru. Latem, nie mamy już czego tutaj szukać
Ten wyjazd był wyjątkowy pod każdym względem, nauczył nas wielu rzeczy i otworzył oczy na zupełnie nowy sposób chodzenia po górach i organizacji wyjazdów. Z pewnością był to najlepszy wyjazd sezonu letniego. Rozwinął nas technicznie, pozwolił pokonywać większość Orlej bez użycia łańcuchów i asekuracji. Tym razem uprzęże i lonże były noszone bardziej, aby robić wrażenie niż spełniać swoją funkcję. Jeśli mielibyśmy podsumować go w trzech słowach, to najbardziej pasują tutaj: dużo, wysoko, trudno. Mimo tego wszyscy poradzili sobie bez najmniejszych problemów.
Dzień 1 czas trasy: 17h
Tradycyjnie przyjechaliśmy do Zakopanego w nocy, ale na tyle wcześnie, że ok. godz. 2 rozpoczęlismy już wejście na szlak, co pozwoliło nam w chłodzie nocy dotrzeć na wysokość Hali Gąsienicowej (ponad 1500m n.p.m.). Tym razem było ciemno a latarki naprawdę się przydały. Wschód Słońca oglądaliśmy z Kopy, robiąc tam pierwszy przystanek.
Również w Murowańcu pojawiliśmy się dosłownie na chwilę bardziej z sentymentu i sympatii, niż realnej potrzeby. Dzięki temu kiedy słońce zaczęło palić, znaleźliśmy się pod Czarnym Stawem i kilka minut później weszliśmy już w cień ściany Granatów.
Szybko i sprawnie dotarliśmy pod Skrajny Granat, gdzie przy łancuchach poczekaliśmy na tych, którzy postanowili tego dnia wyznaczać własne szlaki i zdobywać Żółtą Turnię.
Tradycyjnie następuje załamanie pogody, ale trwające zaledwie kilka minut

następnie Skrajny Granat
I ruszamy dalej...

Gdyż w oddali czekał na nas Zadni Granat i kilka innych ciekawych miejsc.
W końcu, po kilku godzinach doszliśmy do Żlebu Kulczyńskiego, gdzie dla większości czekała łancuchowa niespodzianka 


Docierając pod Żleb, postanowiliśmy chwilę odpocząć, aby po krótkiej przerwie ruszyć dalej w górę.

Docierając na Buczynową Strażnicę, z której zeszliśmy kierując się na Kozi Wierch, na szczycie którego utknęliśmy na dłużej. Czas ten wykorzystaliśmy na zawieranie nowych znajomości...
Ze światakiem...

I kozicą

Naszym kolejnym celem było dojście na Zawrat, to jednak zostawiliśmy sobie na następny dzień. Póki co, musieliśmy zorganizować sobie nocleg na świeżym powietrzu. Zejście zajęło nam kolejne 3.5 godziny i tak ok. godz. 20 zjedliśmy w Schr. Pięciu Stawów kolację a potem... oglądając malownicze szczyty gór i bezchmurne niebo - szybko zasnęliśmy.
Dzień 2 czas trasy: 12h
Drugi dzień naszego zmagania się z tatrzańskimi szlakami rozpoczęliśmy od podejścia na Zawrat. Ponieważ poprzedni dzień był dość intensywny, to niedziele postanowiliśmy przeznaczyć na lekkie i przyjemne przejście. Na tyle niewyczerpujące, aby mieć jeszcze siłę na 10h powrót do domu.

Z Zawratu mogliśmy albo się wycofać i zejść w dól, albo ruszyć dalej przez Świnicę. Wybraliśmy oczywiście wariant trudniejszy, czyli przejście przez Świnicę tym bardziej, że pogoda, drugi dzień z rzędu, była idealna.

W końcu dotarliśmy na szczyt - pierwszy raz w warunkach letnich.
Potem zostało nam już tylko spokojnie zejść na Halę Gąsienicową i dalej skierować swoje kroki do Kuźnic. Po szybkim uzupełnieniu kalorii i brakujących płynów ruszyliśmy przed siebie. Tym razem powrót okazał się baaardzo długi, gdyż wracaliśmy przez Słowację
**********************************************
|
|
|
|
|
|
|
Dzisiaj stronę odwiedziło już 6 odwiedzający (17 wejścia) tutaj! |
|
|
|
|
|
|
|