
Rudawiec
(Góry Bialskie / Góry Złote)
Rudawiec to klasyczny przykład braku jednomyślej klasyfikacji, do którego właściwie pasma ma on należeć. Dlatego warto wejść także na sąsiednie szczyty. By jednak w ogóle móc to zrobić należy najpierw dotrzeć na szlak  My już klasycznie docieramy na miejsce samochodem mając za sobą noc na Przełęczy Kłodzkiej.
Wejście na szlak znajduje się w wiosce Bielice (kierunek Stronie Śląskie). Docieramy więc na sam skraj wsi, gdzie przy potoku pozostawiamy samochód (miejsc niestety nie ma zbyt wiele, więc lepiej przyjechać tutaj bardzo wcześnie rano). Dalej czeka nas 2h spacer w górę rzeki. Niestety pogoda nas nie rozpieszcza. Jest zimno, wilgotno i do tego bardzo mgliście co nie tylko uniemożliwia nam robienie dobrej jakości zdjęć, ale pozwala gubić się na szlaku
Po drodze spotykamy ślady tych, którym się nie udało
Początek szlaku wiedzie drogą asfaltową (prosto na Rudawiec w lewo na Kowadło), by po przejściu potoku i parkingu (tylko dla lesników) gwałtownie skręcić w las.

Najbliższa godzina to przedzieranie się przez las brodząc w błocie i potokach, na szczęście szlak (zielony) jest dobrze oznakowany.



Na szczęście im wyżej tym zimniej. Im zimniej, tym lepiej.
Aż w pewnym momencie ścieżka się skończyła i pozostał zagajnik Intuicyjnie idziemy więc przed siebie
Co zasadniczo okazało się dobrym wyborem, jednak w pewnym momencie zabrakło oznakowania szlaków. Odniesieniem były jedynie słuby graniczne.
Metodą prób i błędów docieramy na Iwinkę, która właściwie mogłaby znajdować się w jakimkolwiek lesie. Tutaj też kończy się polskie oznakowanie szlaków. Wiedząc, że szczyt jest na granicy decydujemy się iść w prawo przed siebie. Z początku wąską ścieżką, potem przez jagodziny.
Na szczęście szybko odnajdujemy właściwy szlak
Aby chwilę później znów go zgubić... a to dlatego, że szlak w pewnym momencie schodzi w lewą stronę ku obniżeniu, zaś droga na Rudawiec wiedzie prosto przez jagodziny. Od tego punktu jest on nazywany Polską Górą.
Mimo wszystkich utrudnień docieramy na szczyt mieszcząc się w czasówce.
Na szczycie nie pozostajemy długo, gdyż w palanie mamy jeszcze zejście na dół i ponowne wejście (od drugiej strony) na Kowadło. Szybka kawa w dobrym towarzystwie i schodzimy...
Ciąg dalszy znajdziesz w zakładce Kowadło lub klikając TUTAJ
**********************************
Zainteresował Cię nasz wyjazd?
Chcesz się podzielić wrażeniami, a może zabrać na następny?
Napisz:
|